Gospodarka rynkowa rządzi się prawem podaży i popytu oraz konkurencyjnymi cenami oferowanych
produktów. Ale nie w każdym przypadku ma to uzasadnienie. Jednym z takich przypadków jest rynek
miodu i ogólnie produktów rolnych. Ochrona rodzimej produkcji winna być priorytetem każdego
rządu. A szczególnie produktu, który jest nie tylko środkiem spożywczym ale także prozdrowotnym.
Aby miód miał takie właściwości musi być odpowiednio wyprodukowany, pozyskany i
przechowywany. Pszczele pastwisko to teren czysty ekologicznie, najlepiej z przewagą roślinności
dziko rosnącej. To również tereny oddalone od dużych aglomeracji i zakładów przemysłowych czy
autostrad. Dlatego najlepiej kupować miód znanego pochodzenia czyli bezpośrednio od pszczelarza.
Taki sposób zakupu daje obu stroną korzyści, klient ma pewność co do jakości zakupionego miodu,
natomiast pszczelarz, pomijając pośredników, może liczyć na większy zysk ze sprzedaży. W ostatnich
latach zarysowuje się bardzo zła tendencja na rynku miodu. Polska importuje znacznie więcej miodu
niż go produkuje. Bardzo często ten importowany miód jest wątpliwej jakości, jedynym jego atutem
jest jego niska cena. Według danych GUS za 2021 rok, do Polski sprowadzono 38 tys. ton miodu,
natomiast rodzima produkcja w tym roku to tylko 18,4 tys. ton. I co ciekawe, po mimo importu nasz
kraj wysłał do państw UE (głównie do: Niemiec, Francji, Hiszpani, Grecji), 15 tys. ton miodu. Jak nie
trudno obliczyć na nasz wewnętrzny rynek trafiło niespełna 4 tys. ton. Wartości te są przygnebiające,
gdyż obrazują na jaką skalę, miód na pólkach sklepowych jest mieszany z importowanym. Napis na
etykiecie; „miód krajowy z dodatkiem importu z krajów poza UE” powinien dać do myślenia ile w tym
miodzie jest miodu z polskich pasiek? I choć często jest on tańszy od tego, który możemy kupić u
pszczelarza to powinno nas zastanowić, dlaczego tak jest? Miód pozyskany według dobrych
standardów musi więcej kosztować, bo koszty produkcji tego wymagają. Dlatego konsumenci z
Niemiec czy Francji wolą polski miód niż tani import z Chin czy Ukrainy, którego jakość jest wątpliwa.
Kiedyś zapytałem klienta czy nie przeszkadza mu to, że miód jest skrystalizowany, odpowiedział, że
jak będzie chciał płynny to pójdzie do sklepu. To świadczy o tym, że są klienci którzy mają
świadomość tego co chcą. I wolą zapłacić parę złotych więcej za produkt, który spełni ich oczekiwania
oraz daje pewność, że można go konsumować bez obaw.

Mistrz pszczelarski : Jerzy Mirocha